Przepraszam wszystkich za milczenie, ale z przyczyn niezależnych ode mnie znajduję się poza zasięgiem internetu. Taki stan rzeczy może utrzymać się nawet jeszcze przez miesiąc. Obecnie dzwonię po znajomych z prośbą, żeby ktoś "miał oko" na maila wydawnictwa, ale jak na razie nie udało mi się znaleźć miłościwego Samarytanina.
nie ma pośpiechu, proszę spokojnie pozałatwiać swoje sprawy, książka poczeka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI jak sprawy stoją?
OdpowiedzUsuńCzy pomysł padł?
OdpowiedzUsuńwygląda na to, że z książki nici.
OdpowiedzUsuńNajwyraźniej.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się tego po tobie, wiesz? Nie znalazłaś chwili, żeby dać znać tutaj, co się dzieje, ale na zmienienie statusu na fb miałaś czas :P
OdpowiedzUsuńA co ja takiego zrobiłem????
OdpowiedzUsuńA kogo pan pyta, panie Macieju? ;> Moje wcześniejsze słowa skierowane były do Marty.
OdpowiedzUsuńOgólnie byłoby miło, gdyby padło jakieś info...
OdpowiedzUsuńCoś się stało niedobrego z planami książki. Miejmy nadzieję, że czegoś się wkrótce dowiemy.
OdpowiedzUsuńW sumie od miesiąca się o to pytam/pytamy... Jeśli do poniedziałku nic się nie wyjaśni nie pozostanie nic innego, jak wycofać się. Maile na priv wydawnictwa też pozostają bez odpowiedzi.
OdpowiedzUsuńMoże choroba albo wypadek? Warto poczekać, moim zdaniem. Szkoda byłoby teraz się wycofać, kiedy umowy podpisane i materiał zebrany. Może być fajna książka, tak myślę :)
OdpowiedzUsuńParę dni temu zmienił się status na prywatnym profilu naszej gospodyni, w październiku podobnie. Tutaj od prawie pięciu miesięcy panuje cisza. Wrzucenie krótkiego infa w takim okresie czasu to na prawdę nie jest problem, niezależnie od sytuacji.
OdpowiedzUsuńCzy ktokolwiek cokolwiek wie?
OdpowiedzUsuńJa wiem! Cała historia w skrócie: durna gówniara zarządzająca projektem (czyli ja) wzięła na siebie zbyt dużo obowiązków (wydawnictwo, dwa kierunki studiów, członkostwo w Klubie Humanistów, itd.), w wyniku czego doznała lekkiego załamania nerwowego. A teraz wreszcie przestała się nad sobą użalać (bo w końcu grudzień to czas cudów) i z powrotem zabrała się do pracy.
UsuńAleż drodzy państwo, spokojnie, Marta nie umarła (przynajmniej w realnym świecie), a wydawnictwo działa, tylko popadło w letarg.
OdpowiedzUsuńDziś otrzymałam informację o reaktywacji jej osobistej strony. Przypuszczam, że na dniach pojawi się post również i tutaj.
Pozdrawiam!
O, czyli system powiadamiania jednak działa. (Dzięki, że stanęłaś w mojej obronie. Jesteś lepszą przyjaciółką, niż zasługuję.)
UsuńKłopot w tym, że ostatni wpis na jej osobistej jest z czerwca...
OdpowiedzUsuńPoprawka, ostatni wpis jest z 3 grudnia ;)
Usuń